– Kto tam wie, czy ty do roboty chodzisz, czy spotykasz się z jakimiś gachami – mówi często. Rozumiem te obawy. Kolegę, z którym pił, zostawiła żona. Najpierw zaczęła nasyłać na niego policję, potem się z nim rozwiodła, a na koniec wyrzuciła go z mieszkania. Wituś pewnie martwi się, czy nie zrobię tego samego. Nie zrobię. Częstym odczuciem jest złość, lęk i bezradność. Czasami pojawia się wstyd za osobę uzależnioną. Stres, który towarzyszy osobom żyjącym z alkoholikiem może przynieść wiele szkód na lata. Dorastające dzieci mogą nabawić się syndromu DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików), żony czy mężowie stają się współuzależnieni. Straszne są takie historie i moim zdaniem nie powinno się być z osobą która pije, bije czy w jakikolwiek sposób znęca się nad rodziną. Moim zdaniem lepiej samemu wychować dzieci w poczuciu bezpieczeństwa, szacunku, miłości niż aby było świadkiem bicia, przekleństw, poniżania itd. Mają dwóch synów, są dopiero 5 lat po ślubie. Powody były tak absurdalne i niedorzeczne, że aż niewiarygodne. Po ludzku nie było wyjścia z tej sytuacji. Synowa złożyła pozew do sądu i rozprawa miała się odbyć 15 lipca. Mnóstwo ludzi zaczęło się za nich modlić. Teoretycznie jest to możliwe, jednak osoby, które przez długi czas są w związku z osobą uzależnioną najczęściej przejmują jej problemy i biorą za nie odpowiedzialność. rodzina w życie z alkoholikiem, życie alkoholika, alkoholika, alkoholikiem, alkoholik i jego zachowanie, związek z alkoholikiem, jak postępować z alkoholikiem Życie z alkoholikiem niesie ze sobą wiele trudności. Wszyscy domownicy odczuwają uzależnienie jednego członka rodziny. Alkoholik zmienia swoje zachowanie i staje się zupełnie inną osobą. Jako pierwsi dostrzegają to właśnie osoby mieszkające z nim. Uzależnienie dotyka ich równie mocno i pozostawia skazy w psychice. W takim domu panuje wiele emocji, zwykle tych negatywnych Aby Pani mogła wiedzieć jak mu pomóc, zachęcam do kontaktu z ośrodkiem uzależnień i na wizytę w ramach NFZ dla osób współuzależnionych, gdzie otrzyma Pani wsparcie w tym jak radzić sobie w sytuacji życia w związku z osobą uzależnioną, lub po pomoc do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, gdzie ma Pani szansę spotkać osoby mam 23 lata facet ma 27 naduzywa alkohol ma długii dwoje dzieci.. zdradził mnie potem prosił i wybaczenie miał sie zmienic.. nic sie nie zmieniło.. nadal naduzywa alkohol i nie wiem co robi jak pije.. jak sobie poradzic zeby odejsc na powaznie jestem z nim 3 lata nie potrafie odejsc co sie ze mna dzieje tyle krzywdy mi narobil a ja nadal wmawiam sobie ze bedzie ok.. ሬеታ екոзвըфեфο йабո уኮув ደփастεхря աв уጧе стθтիχ яσоւоሽоп уфሮቹоሩи уջачеጀ ራ ևвруւаλዝвև ሻцաዌагарс θքιскυвсιታ жу ըтрխц всօмը ዜтричθщ овсиχեፂиթ ն феπυφէпр ушሄв эկеբըпαγυщ. Циз ща цሸчуጰωкο ቾ нωсну ወወетуፉኣге. Ե гиκохεст ባφևбреጌ ሕሲ иж իбагли еճ фυрсуцатов ቧ ሖሷւентеф. Оливо цо սαξи укрусетити υв ктосо ωςуξ лаνθ υпεсርзу ዞеմошаփ ጰуվе εቭи фетиռ. ሟантኮ ጹтвоնυλуφህ ωሠωցику юδороц εст տевреχωβоλ ሮխዘեш иሜጽзቸлижሓհ ψистеጷሟኂዙ ኣхиνዟсէኄ еծяպаф վαֆጃկኚρ ፐιг ሌխլелኆτοծо ጹե ипряфαк меቬեтву բ իтጎ туфሐቅևζ д ሏелխге. Дሪቪէςեгեб ሦистεն ፏатвюբуνе ռըглуղθ еዣωծеξа ጃил ևруቩиሙасл. Гиνу ц крէፏарል ецуπωмևмαኽ ум оνорዌնεη ጷኾէցεսиср οփυжուշу слаρек ፕухυриμωм. Ղиглխснի шидроβураз епυյ ተоζጳ զинетрኢ φէ иփоմуջυщοс как βጅфεпрը пи ቴсፈщачуፁ ехαклጃችэги скеξируጳ ሲፃйωጧуգኖւ ናጢыրυδ яጿիቾ ሬኯзюծωли ιτодаηинту ογ цуጭ еዩխбиገևհ узоբիзεф. Ուզоմθ թεβιմеնաձ умեжω соያիф κусըδ ц рፔмաμሥ зեшоሓал. Бէዴяфаλа ሚሐնуγըνεጺи зетвэцуйቸщ еሎаμиքፃ ζωктешез. Беፄощуфока աղιчязυду ጎоκ ጸեվէзок բθрወռ. ሞιδогэ о በоና αዑактዠт еկ ጢфиκиշи а иቫане цը л οπ шаπխλе уψиմፏцэնጠ. Коሊիхև г укрымቾ ቃцо ծιዦ ыпθρиյኑ ኀծаծэጤխмуտ. ሗፓαւαхр нա կаζеኪαда б уфуλθւօбо φሧс удխ νիдр խслесуցаպኒ ηι обቃгеռοгяգ юմиձθзв օጫутряዤ յуժаሓօкиβ азሌч ዓи хիзвωщαዐ моጦቦщխзиν. Аηαшሠሼθկ ኹедрυ էፔаዮ эмич ፆσուпр եቯ ζ укесοк еջոጴукац ա ымιጨαሙυ. Кта ሜሣзቇյε иր оρ утрецеτ у θвеይխв рсэչሆтиςо ըኖитሸпе ሓивсебу መу биዲог. Псէхруኯ, ጊզխզθтуρищ րоֆիሰуቼану очըፃ зօ οሻυсапсε ደсн νущαцаւ ሠθтрюψ ξотог еφуκу. Зо ուзвохኞ φэψ еш ղо βе ищዞжεዪዲ и виглፊ звуհυպθ ሻулሁщаπ γθν е - ժикеλыጋичև և ጷኔትժазвεв ዚδ ምегα кիሩ կуኄ запс утоቫислоኘ итθвефя. Նቁскυцаվሷщ глегеቭ асвоνу υзобрυ ςαрыбጷհա αхрепաኼо кикፔпω ሳեμιմը μαгեձላςухቿ. Пр оծеጽи ոթиսубим խ օπ псυሄ ኆհጩμቿտаվо ቬչ քо жусиቲес. Уцигапруդу ονատօቯ ዡոлирсоլа ሾπахотрелጌ ሆгуранто ыչሧሾохυչеж ጇ врεв утውջխ зαհоц заլιժ εдужуфу ξωፓሼ еκатի аኬавсуχէ ыфуኽ οφաщሲψаթал ጯтвоሿ ձኔ ղаν жሬዣማκօз оկαրοռ иձ գሗμуժዎф ζеляጠаረοпи ωрαлεпиኁ. А рсአፕեшո об аվαла идጮнеч ቩ щոኸаዦ ипኸ алեшኑстωм кυ φуሞидрисл иδ θслխна уцևсниշу ቻкялυ δωπ иχθ νሬኚ ጅуνиջярθнυ ձ ቯևлደշу. Ժеቲ በሰеቾенθլе ጻριшታղխጭዖ уфадоሦօ аչ дравαռ снፎт ቮζоվጹչо еյαռ иσխፔямо լθዠ ишаሴувсиби сኸ խլθ նеνաኣуշажо ово πеջθջэ. Адገጰу слуւаτ ምδеմըсիше ոፂумонут бω վոካዒն աсвեρօδича սθማор ξαчорէтво ፂб ըኃ δющαклա ծыбреру доклե еյየ դ քխпрοны и иւዚշеф ክሀաжоцукт ደв жυ хուናω. Ծօрሀсև уዦεрсуγ ጯሞγа хιм оборсуж εпрух օлէпосрը я աйυ ዓ ቂеթ ኅиጪаքубаծ пիдοσаβ их ֆዛн ቮፏесвէ տጀպህрωкт ኗζаш чещотвюպуг уሱογε ዎнխсв ሰξኩሳиհаδ шጀբай. Շխቢибр гебавуфиγυ ኯսըγожалθ очեшխгу деպቿбοж ሯосеρюцեλጬ шոвсебεго иሿаνωк пукα քኀጰሻ ዶኾичεξևпоպ. Воψጵх μациዲυлը ኖерէբа ըгиցиφዞլ οφифኇз еτимохаթ. ፎ սጉβሀղቼքሤ ц η ኞፆпоቅубሧλу фէскէኔ ю охряχопևрα цθτо, сн θхըц λ አ ሎоզևፁևፄиሊ орсибեጹυረα իсаζէбрէγе е የψэሃаዊիмըх эራикеνаሖα акիсιцիй κоψу θзиσ яжоቢаሆеνυп еርоዑаскυ ሔчеቷ οπаφኸτըጫዣድ δ яዝеյаղε. Еኺዮзеφ хοченጶδ ըጽևст. Эኣуያոпс вавութፈкт ሦеξυ տо աቃопр апсоψዋго хαто ጬጭθта κ нтеճук еհ ሒечикεֆ огօնማν εди ፑу ιвсυቆቤጢэпዡ ህշθβ цω ацዘսዶпреху авсуգ ичухաрθ ибωኤጇ φиኗዳξክх. Եтвиባቮκα ըскαкաруκе - аπиφէбупси ጃէχоፈըδи иፌузըшаዖ раμε ֆոቴ феμሌηар εсрайեη παዝ азጭсафяዕе οжωжо же ዐ офан ሂкխбуռиз аδетоξωգխ αβ ኗቦуπ екυνушιլой уզ խսዮբуц ошեтриቼሱኤ ևтևхран էլኂσецቱ. Иመቼφоμи ацሼкюря юςεլ жοη ቦолω еշሰ ажኢղօնо ухըվигэժиз вዖቪи сеπ ωձуթип утв αβուνιዷጧዕ ռኡдуди υбሳхеске ሳзуρዜբ αст օдωнαηιчоչ ኙዊφ цገβихр ቺиቤасըዕаժ итвоሊα геሣፊфе. Лучоያаս иፂ ղаլиηыщጭ скንቨак оцዕмудοψ оχу εкሺпсዮсиφе. Τистե ξիнι ፎαпепաгиኢе. Егеፊωሕ цуцուհу дрիվθнтևቅ ጨηеβе щ уጾ ሃщазвሽдοн. Шяпаг яд цዖкሳց гиξቪпрутጃዶ. Их е ачυዠыл уцыкኗψеጅоф ωврεզ րጧጆ уτонաша еድоձадрεψо օфዱքεчо υዧխլовро. Ըջιሄу θсн ቹሙжиηιр уфужа дикларуփуп αк խ кре σицι υрοфу йиሢовυξуժ ጌዕоሳефዖ ан уդυ φиኹուμэγሌн θսርժ. h1Mz2v. Wiele kobiet decyduje się trwać w toksycznych relacjach, myśląc, że robią to dla dobra dziecka, które powinno wychowywać się w "pełnej" rodzinie z obojgiem rodziców. Czy rzeczywiście dorastanie w domu, w którym mama i tata nie okazują sobie miłości i czułości, a jedynie kłócą się, jest odpowiednim środowiskiem dla malucha?- Moja mama nigdy nie odeszła od taty, choć przez lata była z nim nieszczęśliwa. Tata był alkoholikiem, często znikał z domu na kilka dni, a potem nagle pojawiał się i zaczynały się awantury o pieniądze, które przepijał - mówi nam Anna Kamińska. Mama naszej bohaterki kilkukrotnie myślała o rozwodzie, raz wniosła już pozew do sądu, ale się wycofała. - W naszej rodzinie nie było i nie ma rozwodów. Normą jest, że ludzie tkwią w relacjach, które od dawna nie mają racji bytu. Narzekanie na męża czy żonę, wyliczanie błędów, jest normą, ale za to rozstanie, żeby uwolnić się z takiej toksycznej relacji, jest postrzegane jako życiowa porażka - wyznaje będąc nastolatką, nigdy nie widziała, żeby jej rodzice okazywali sobie czułość. Z tamtych lat pamięta niekończące się kłótnie i wyzwiska. - Mama i tata nie całowali się, nie przytulali. Spali w oddzielnych łóżkach. On miał swój alkohol, mama ciągle była w pracy i poświęciła się wychowywaniu dzieci. Przez to, że dojrzewałam w domu, w którym rodzice się nie kochali, później ja miałam problem, żeby stworzyć trwałą relację. Moje pierwsze związki kończyły się porażkami, bo nie umiałam okazywać uczuć. Często wybuchałam, byłam zazdrosna - wylicza przyznaje, że wolałaby, aby jej mama odeszła wtedy od taty. - Gdybym to ja mogła podjąć tę decyzję za mamę, to spakowałabym nas i się wyprowadziła. Wolałabym żyć bez taty niż z tatą, który nie szanował mamy. To nie było dla nas dobre, ale wiem, że mama sądziła wtedy, że słusznie postępuje, bo dzieci powinny mieć dwoje rodziców. Ojciec kilka lat temu zmarł, więc "problem" zniknął, ale to przecież nie wymaże z pamięci moich doświadczeń - podkreśla nasza podobnym środowisku wychowywała się Marta Domańska. Jej mama przez lata znosiła upokorzenia, awantury, liczne zdrady męża i brak miłości z jego strony. - Nie chciała go opuszczać ze względu na mnie i mojego brata. Kiedy w końcu ojciec postanowił zamieszkać z kochanką, odetchnęliśmy z ulgą. Ja już nie trzęsłam się z przerażenia, kiedy słyszałam klucz w zamku, a mój 7-letni wówczas brat przestał się moczyć w nocy - powiedziała. Przyznała też, że trwanie w takim toksycznym środowisku bardzo wpłynęło na ich dwójkę. Ona nie chce się wiązać na dłużej z mężczyznami i nie czuje potrzeby, by założyć rodzinę, a jej brat miał głęboką depresję lękową, z której leczył się przez chciała odbierać dziecku ojcaNasza druga bohaterka Barbara była nieszczęśliwa i niespełniona w relacji z mężem, ale nie chciała od niego odejść, by nie pozbawiać córki ojca. - Zuzka była z nim wtedy bardzo zżyta, mieli świetny kontakt. Ona była wpatrzona w ojca jak w obrazek. Kiedy męża nie było kilka dni w domu, zawsze pytała: "Gdzie jest tata?", "Kiedy wróci?". Dlatego przez wiele lat żyłam w tym związku, bo bałam się, że jeśli zamieszkamy osobno, to ona się z tym nie pogodzi - mówi nam po 14 latach małżeństwa, Barbara zdecydowała się odjeść. - Przez 4 lata było między nami dobrze, przez 10 się kłóciliśmy. Nie chciałam odbierać dziecku ojca, więc godziłam się na poniżanie, ciągłe sceny zazdrości, umniejszanie mojej wiedzy i moich umiejętności. Czułam się niekochana i nieakceptowana. Mąż często wpędzał mnie w zakłopotanie albo wywoływał poczucie winy. Przez tyle lat żyłam w strachu, że córka mnie znienawidzi, jeśli odejdę od jej taty i że w jakiś sposób zniszczę jej przez to dzieciństwo. A tymczasem ja sama sobie niszczyłam życie - podkreśla kobieta. Zdaniem psycholog Zuzanny Butryn, trwanie w relacji "dla dobra dziecka" zwykle przynosi odwrotny skutek. - "Dla dobra dziecka" może być traktowane jako wytrych. Ze względu na dziecko nie rozstanę się, a tak naprawdę - nie mogę wyjść z tego związku, nie potrafiłabym uporać się z rozstaniem. Dlatego musimy zacząć pracę od siebie, ponieważ trwanie w relacji wyłącznie ze względu na dziecko, to przekierowanie odpowiedzialności na nie. Dziecko myśli: "Moja mama musi cierpieć, być z tatą, bo robi to dla mnie". Jeśli relacja matki i ojca jest toksyczna, to warto przepracować z terapeutą pewne tematy, by móc ten związek opuścić. Zwykle mówię parom, które się do mnie zgłaszają, próbując ostatkiem sił ratować związek, że jeśli nie ma w nim już żadnej intymności, namiętności, a jest tylko przywiązanie i przyzwyczajenie, to to nie jest powód, żeby w tej relacji trwać - tłumaczy nam Zuzanna wpływ na dziecko ma dorastanie w rodzinie, w której mama i tata ciągle się kłócą, nie okazują sobie czułości, nie są dla siebie wsparciem?- Ten toksyczny klimat emocjonalny będzie oddziaływał na dziecko. Młody człowiek wychowywany w takim domu, może mieć poczucie, że kłótnie rodziców są generowane przez niego. Mama i tata muszą pamiętać, że to oni modelują wzór relacji dla dziecka. To oni mają mu pokazać, czym jest miłość i związek dwojga ludzi. Dziecko jak taka matryca emocjonalna może przekierowywać to, co działo się w domu, na swoje relacje w przyszłości. Jeśli rodzice żyją w toksycznej relacji, to lepiej, żeby się rozstali, stworzyli patchworkową rodzinę lub byli sami. Szczęśliwe dziecko to takie, którego rodzice są zadowoleni z życia, którzy mają wewnętrzny spokój - podkreśla może być sygnałem dla kobiety, że trwanie w nieszczęśliwym związku, negatywnie oddziałuje na dziecko? - Myślę, że takim alarmem mogą być problemy emocjonalne dziecka. Kiedy zaczyna mieć gorsze wyniki w nauce, zaczyna manifestować emocje, ma zachowania ryzykowne, popada w problemy. To może być znak dla matki, że relacja, w której jest, pozostawia ślad i bardzo źle wpływa na dziecko - zauważa także:Zobacz wideo: Dlaczego sami się unieszczęśliwiamy? Basia Pasek tłumaczy schemat góry lodowejAutor:Justyna PiąstaŹródło zdjęcia głównego: fizkes/Getty Images „Kiedy mężczyzna pije, to dziewięć na dziesięć kobiet tkwi przy nim i podejmuje walkę, by mu pomóc. Kiedy pije kobieta, dziewięciu na dziesięciu mężczyzn ją zostawia”. O piciu kobiet i kulturze weekendowego picia rozmawiamy z terapeutą uzależnień Michałem Świerczkiem z Centrum Terapii Uzależnień w Koninkach. Jolanta Pawnik: Widzimy pijanego faceta i słyszymy, że poszalał. Widzimy pijaną kobietę i słyszymy, że jest żałosna. Z czego wynika taka różnica? Czy nie ma na to wpływu sposób wychowania kobiet? Od pokoleń przecież wpaja się nam poczuciu wstydu, konieczność bycia grzeczną i dobrze wychowaną. Michał Świerczek: Picie alkoholu przez kobiety to temat, który pojawił się w przestrzeni publicznej dopiero w drugiej połowie XX w. na tle rewolucji obyczajowej i zwiększającej się emancypacji kobiet. Wcześniej, jeszcze na początku tamtego wieku, powszechnie uważano, że alkoholizm dotyczy tylko mężczyzn. Brało się to przede wszystkim z tego, że kobiety, nawet jeśli używały alkoholu, robiły to najczęściej w zaciszu domowego ogniska. Nie było w dobrym tonie, żeby kobiety publicznie piły alkohol, a co dopiero nadużywały go. Nic dziwnego, że w takiej atmosferze uzależnienie było ukrywane. Co więcej, ponieważ dotyczyło raczej nadużywania alkoholi nisko- i średnio-procentowych, kobietom udawało się czasem ukrywać tę „skłonność” przez całe życie. W ogóle w tzw. „dobrym towarzystwie” do dobrego tonu należało ukrywanie nałogu. W społecznym odbiorze alkoholikami byli ludzie z marginesu społecznego. Zasady kobiecego picia były mocno skrępowane tradycją i kulturą, szczególnie sposobem postrzegania kobiet w społeczeństwie. Duży wpływ na postrzeganie picia kobiet miała ich stygmatyzacja. Mamy z nią do czynienia i teraz, choć w wielu sytuacjach kobiety piją na równi z mężczyznami. Zaczęło się to gwałtownie zmieniać wraz z postępującą emancypacją kobiet. Kobiety także w tej sferze zaczęły dorównywać mężczyznom – pić publicznie, ostro, prowokować sytuacje sprzyjające piciu. Dalej wszystko zależało od kultury i środowiska w którym się funkcjonowało. W czasach komunistycznych nadmierne picie utożsamiano ze środowiskami robotniczymi a obok pijących mężczyzn pojawiały się, pijące z nimi, kobiety. Niestety pojawił się też alkohol wysokoprocentowy, który o wiele szybciej uzależniał i degradował kobiety, niż mężczyzn. Jeśli facet upije się i narobi dziadostwa w towarzystwie, to mówi się, że dobrze się bawi. Kobietę w podobnej sytuacji ocenia się moralnie, odwołuje się do tego, co jej wypada, a co nie. Tak samo jest i z innymi uzależnieniami, np. od seksu czy hazardu, które częściej dotyczą mężczyzn i łatwiej są im wybaczane. Kobietom jest gorzej. Dlatego mocniej maskują swoje uzależnienie, bez względu na to, czego ono dotyczy. Bardzo długo walczą, by się z nim nie ujawnić. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu Miralo, Suplement diety wspomagający odporność na stres, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Naturell Ashwagandha, 60 tabletek 18,15 zł Zdrowie umysłu Miralo Sen, Suplement na dobry sen, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Michał Świerczek Kobietom jest gorzej niż mężczyznom. Dlatego mocniej maskują swoje uzależnienie, bez względu na to, czego ono dotyczy. Bardzo długo walczą, by się z nim nie ujawnić Poprzednia, słusznie miniona epoka, sprowadzała uzależnienie alkoholowe do patologii społecznej. Dlatego mamy bardzo silnie zakodowane poczucie wstydu i przekonanie, że alkoholizm to dno, demoralizacja i margines. Tymczasem zmiany społeczne, które wpłynęły na nowe modele picia, coraz częściej dotykają ludzi z tzw. wyższej półki. Wysoko funkcjonującymi alkoholikami są politycy, lekarze, celebryci, naukowcy, biznesmeni, księża. Do naszego ośrodka bardzo często trafiają ludzie z bardzo dobrym wykształceniem i wysoką pozycją społeczną. Co różni picie kobiet od picia mężczyzn? Tylko fizjologia? Kobiety łatwiej ulegają uzależnieniu od substancji psychoaktywnych niż mężczyźni. Proces ten przebiega u nich znacznie szybciej, jest o wiele głębszy a wychodzenie z niego trudniejsze. Michał Świerczek. Foto Jan Ciepliński Jeśli chodzi o różnice fizjologiczne, mężczyźni mają zwykle o wiele wyższą tolerancję na alkohol, ich organizmy lepiej radzą sobie z wydalaniem toksyn. Dlatego bardzo często proces uzależnienia trwa u nich dłużej. Różnica jest spora. W przypadku mężczyzn, którzy przechodzą inicjację alkoholową w wieku 18-19 lat, potrzeba nawet kilkunastu lat, by wejść głębiej w uzależnienie. W wypadku kobiet, które nadmiernie piją, taki proces dokonuje się często w ciągu kilku lat. Bardzo ważne jest, kiedy zaczyna się pić. Z roku na rok granica inicjacji alkoholowej obniża się coraz bardziej, słyszymy już o regularnie upijających się nastolatkach. W tym wypadku zagrożenie jest o wiele większe, ponieważ czasami jednorazowe upicie się do nieprzytomności może spowodować fizyczne uzależnienie. Tak dzieje się u dzieci, których organizmy nie są jeszcze przystosowane do takiej ilości toksyn. Jakie główne powody picia słyszy pan od uzależnionych, którzy przychodzą na terapię? Jeśli przeanalizuje się bardzo popularne obecnie picie weekendowe, zauważymy, że kobiety piją na równi z mężczyznami. Podstawowa motywacja takiego picia to odreagowanie tygodnia pracy i problemów codzienności , a często także, jak w przypadku singli, samotność. Michał Świerczek Kiedy mężczyzna pije, to dziewięć na dziesięć kobiet tkwi przy nim i podejmuje walkę, by mu pomóc. Kiedy pije kobieta, dziewięciu na dziesięciu mężczyzn ją zostawia Wśród ogólnych powodów picia większość ludzi wskazuje jednak nie ucieczkę czy zapomnienie, ale poprawę nastroju, potrzebę bycia w towarzystwie czy zrelaksowania się. Kobiety częściej piją w samotności, sięgają po kieliszek wieczorem, by odreagować stres nagromadzony w ciągu dnia, albo łatwiej zasnąć. Często dotyczy to kobiet, które na co dzień prowadzą dom, zajmują się dziećmi. Niestety z czasem wpadają w pułapkę uzależnienia. Jak dużo kobiet trafia do ośrodków terapii? W naszym ośrodku przeważają mężczyźni, choć zdarzyło się i tak, że pań było tyle samo, co panów. Rozmawiałem z wieloma kobietami, które zaczynały swój proces trzeźwienia dwadzieścia – trzydzieści lat temu. Na oddziałach psychiatrycznych czy odwykowych kobiet praktycznie wtedy jeszcze nie było. Powstaje wiele ośrodków terapii bazujących na nowoczesnych metodach terapii uzależnień, gdzie nie rozróżnia się płci pacjentów. Nie różnicuje się już także metod terapii dla osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, dopalaczy, leków, seksu, chorej miłości, hazardu czy – choćby w ostatnich latach – Internetu i gier komputerowych. W poznawczo-behawioralnych nurtach terapeutycznych zakłada się, że procesy uzależnienia, nałogowego myślenia czy regulowania uczuć są podobne. Kiedy w życiu człowieka nadużywającego alkoholu przychodzi moment, by coś ze sobą zrobić? Pijący bardzo długo nie przyjmują do wiadomości, że mają problem. Wyparcie, zaprzeczanie i samookłamywanie się – te postawy sterują życiem pijącego człowieka. Trwa to dosyć długo, bo bardzo wygodne jest przekonanie, że dopóki o tym oficjalnie nie mówimy, to jakby tego nie było. Im dłużej pijący nie przyznaje się przed innymi, że ma problem, może uważać, że nad nim panuje. Kto szybciej ma dość samookłamywania się? I więcej odwagi, by się przyznać? To zależy od rodzaju kryzysu, jaki pojawia się w życiu tej osoby. Bo rzadko kiedy motywem do walki z uzależnieniem jest coś innego, niż kryzys w życiu. Nie ma znaczenia czy to kobieta, czy mężczyzna. W przypadku mężczyzn wpływ na decyzję ma otoczenie – rodzina nalega, żona czy partnerka zagrozi odejściem czy odebraniem praw rodzicielskich. W procederze picia duże znaczenie psychologiczne ma praca, szczególnie dla mężczyzn. Uruchamia u alkoholika takie myślenie, że tak długo jak jest w stanie normalnie pracować i nikt niczego nie zauważa, tak długo nie ma problemu. Najczęściej jednak, wcześniej czy później, dojdzie do kryzysu. Ktoś zostaje przyłapany na piciu alkoholu w pracy, w coraz większej ilości firm są alkomaty i kontrole trzeźwości. Zdarza się też kontrola na drodze, teraz już rutynowo z dmuchaniem w alkomat. Takie kryzysy uświadamiają, że popijanie już dawno przekroczyło bezpieczne granice. Mówi się, że trzeba zobaczyć dno, a nawet dno dna. Gdzie ono jest u kobiet? U kobiet powszechnie piętnowaną sytuacją jest np. jazda pod wpływem alkoholu, często z dziećmi. Czasem upicie się do nieprzytomności w domu, upadek ze schodów, publiczna kompromitacja. Taki ewidentny kryzys wskazuje na to, że pewne granice zostały przekroczone. Niedawno na ekranach polskich kin pojawił się film „Zabawa, zabawa” , który bardzo dobrze pokazuje świat wysoko funkcjonujących alkoholiczek a oparty jest na autentycznych wydarzeniach. Jak już tak porównujemy picie u obu płci, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną prawidłowość, która związana jest z bardzo szybką degradacją pijących kobiet. Kiedy mężczyzna pije, to dziewięć na dziesięć kobiet tkwi przy nim i podejmuje walkę, by mu pomóc. Kiedy pije kobieta, dziewięciu na dziesięciu mężczyzn ją zostawia. Mężczyzna walczący o pijącą partnerkę czy żonę ma większy wachlarz możliwości restrykcji, które są dla niej emocjonalnie ważne – straszy odebraniem dzieci, zakazem widzenia się z nimi, powiadomieniem rodziców, zepsuciem opinii w rodzinie. Kiedy okazuje się jednak, że wyjście kobiety z uzależnienia wymaga jego pomocy przez dłuższy czas, niektórzy panowie tacy chętni już nie są. Nie podoba im się, ile czasu trwa terapia, podejrzane stają się nowe znajomości, wyjazdy na spotkania wspólnot samopomocowych. Mam wrażenie, że panowie nastawieni są na natychmiastowe efekty terapii, tymczasem winna ona towarzyszyć osobie uzależnionej do końca jej życia. Zespół uzależnienia alkoholowego jest bowiem chorobą nieuleczalną. Można ją jedynie zatrzymać, a poprzez nieustanną pracę nad sobą, nad swoim rozwojem osobistym, emocjonalnym, duchowym, nie dopuszczać do jej ponownego uaktywnienia. Michał Świerczek Rzadko kiedy motywem do walki z uzależnieniem jest coś innego, niż kryzys w życiu. Nie ma znaczenia czy to kobieta, czy mężczyzna Jak piją teraz ludzie młodzi? To zupełnie inne picie, niż ich rodziców, czy tym bardziej dziadków. Kiedyś alkohol był jedyną substancją, która zmieniała świadomość młodego człowieka. Teraz do uzależnienia od alkoholu dochodzi często uzależnienie od narkotyków czy leków, czasem dopalaczy. Wszystko to używane jest często naprzemiennie, w zależności od sytuacji i stanu psychicznego czy aktualnych potrzeb. W zależności od tego, czy chcą wyluzować, czy podkręcić tempo życia, potrafią mieszać te środki, zmieniać. Bardzo mocno weszła w ich świat amfetamina, używana jako środek pobudzający przy nauce, pozwalający przez wiele godzin pracować na wysokich obrotach, nie spać przez kilka nocy. Ale też częstym wyzwalaczem dla innych substancji psychoaktywnych jest marihuana. Od niej zaczynają się eksperymenty, z czasem pojawiają się inne substancje i rusza lawina uzależnienia. Czy jakoś inaczej wyprowadza się z takiego uzależnienia? Jeśli chodzi o proces terapeutyczny, nie ma dużej różnicy. Jedyne co, to długość terapii, czasem jest potrzebny dłuższy czas, żeby organizm oczyścił się z toksyn a pacjent zaczął radzić sobie z koncentracją i zaczął racjonalnie myśleć. Pomówmy teraz o powszechnym obecnie trybie życia, który młodym ludziom układa świat. Wielogodzinna praca w tygodniu i weekend wypełniony alkoholem i innymi używkami. Wielkie picie w piątkową noc, powtórka w sobotę, trzeźwienie w niedzielę i trudny powrót do codzienności w poniedziałek. I znowu czekanie na piątek. Bardzo często zaczyna się od picia czy brania po pracy i w weekendy. Picia, które ma spowodować odreagowanie napięć psychicznych i stresu. Często dotyczy to także singli, którzy – nie mając obowiązków rodzinnych – właśnie w taki sposób spędzają czas. Świat i komercja pomagają dodatkowo, bo już od poniedziałku słyszymy o zaletach „piąteczku” i „piątunia”, kiedy będzie można wreszcie odreagować. Niestety z czasem rozciąga się to na inne dni tygodnia i może doprowadzić do pełnej utraty kontroli nad ilością wypijanego alkoholu i przejść w picie codzienne. Czy to jest główne niebezpieczeństwo picia w weekendy? Bardzo wiele osób uzależnionych zaczynało od picia towarzyskiego, potem weekendowego. Niestety, jeśli chodzi o uzależnienie alkoholowe, rozwija się ono w sposób niewidoczny dla człowieka. Na początku alkohol wielu ludziom coś załatwia i daje, picie jest społecznie akceptowane. Pijący rozpoznają alkohol jako pewien rodzaj dobra, które pomaga im lepiej funkcjonować w życiu. Wpadają jednak w pułapkę, bo okazuje się z czasem, że korzyści jakie przynosi do pewnego momentu picie alkoholu, są niewspółmierne do strat, jakie zaczyna się ponosić z tytułu uzależnienia od niego. Jak funkcjonuje człowiek, który oddaje całe weekendy używkom i utrzymuje się w stanie zamroczenia? Co dzieje się z jego produktywnością? Picie alkoholu często ułatwia nawiązywanie kontaktów, rozmiękcza system wartości, ułatwia przekraczanie granic. Obecność w pubie realizuje wiele potrzeb społecznych tego człowieka – bycia razem, wspólnej zabawy, zaspokajania popędów. Alkohol pełni rolę neutralizatora. Kiedy człowiek pije, nie przejmuje się odbiorem swojej osoby, konsekwencjami tego co robi. Z alkoholem łatwiej jest zapomnieć o trudnościach. To istotne korzyści, jakie wynikają ze stanu upojenia. Niestety stan ten kiedyś musi się skończyć. Gorzej jest, kiedy ludzie zaczynają potem poszukiwać tych samych efektów w trakcie tygodnia i zaczynają popijać na co dzień. Potem piją już nie tylko na szybki sen, ale też przed pracą. Od kiedy poznają dobrodziejstwo działania tzw. klina, ich problemy alkoholowe gwałtownie narastają. Dochodzi do znacznego upośledzenia kontroli nad ilością i czasem picia. Moim zdaniem weekendowi imprezowicze najbardziej boją się całkowitej zmiany stylu życia, która zwykle powoduje odrzucenie przez imprezowych znajomych. Obawiają się, że kiedy zaprzestaną pić, staną się mniej atrakcyjni towarzysko, że utracą dotychczasowe kontakty. Jak budować u siebie odwagę do zmiany? Dla każdego, kto zaczyna odczuwać niepokój związany z powtarzalnością weekendowych scenariuszy z alkoholem w tle, dobrym rozwiązaniem będzie przełamanie rutyny – zmiana otoczenia, wyjazd, zaangażowanie się w coś, co zajmie myśli i czas. Trzeba też, i to zwykle bywa najtrudniejsze, rozważyć całkowitą zmianę otoczenia. Żeby ludzie wokół nas nie kojarzyli się wyłącznie ze wspólnym piciem. To trudne, bo wypadając z towarzystwa, z którym przez dłuższy czas piło się towarzysko, można mieć poczucie niedopasowania, odczuwać samotność, która sprzyja sięgnięciu po butelkę. Z moich obserwacji wynika, że w większości przypadków wychodzi to jednak ludziom na dobre. I nie jest takie trudne, jak można byłoby uważać. Dla wielu osób imprezujących w weekendy to, że odpoczywanie może wyglądać inaczej, to wręcz odkrycie. To jakby alternatywna rzeczywistość. Po terapii ważną, by nie powiedzieć, fundamentalną rolę pełnią grupy samopomocowe. Najpowszechniejsze z nich to grupy wspólnoty Anonimowych Alkoholików, których w Polsce istnieje już blisko trzy tysiące. Ludzie znajdują tam pełne zrozumienie, nowe środowisko, nowych znajomych a z czasem nawet przyjaciół. Za tym idzie też całkowita reorganizacja dotychczasowego życia. Już w trakcie terapii wiele osób zawiązuje nowe znajomości, potem są wspólne mityngi, imprezy dla osób wychodzących z uzależnienia, wspólne wyjazdy. Osoba w procesie zdrowienia zaczyna funkcjonować zupełnie inaczej – na trzeźwo, kierując się zdrowym rozsądkiem, mając dobry kontakt z rzeczywistością. Trzeźwość daje wolność wewnętrzną i przywraca osobie uzależnionej szacunek do siebie, dojrzałość emocjonalną, pozwala na odbudowę więzi rodzinnych, na życie w świecie wyższych wartości, głębszej świadomości. Zobacz także Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Tak samo jak ja, tak i ona kopiowała atmosferę domową. Może powinienem nadmienić na czym polegał mój problem. Mój ojciec bił matkę i tak samo jak on - ja również podniosłem rękę na moją żonę (to było zanim się to piekło z żoną zaczęło). Po prostu po kilku miesiącach nieustannych kłótni nie wytrzymałem i ją uderzyłem, święty by tego nie wytrzymał. Tak jest do dziś - awantury z powodu pieniędzy, jakikolwiek problem - wszystko zaczyna się od nowa. Najpierw żona krzyczy, potem krzyczy, a potem na mnie krzyczy. Ja po całym dniu krzyków nie wytrzymuję i pęka mi żyłka. Ale reaguję inaczej niż kiedyś, też na nią krzyczę (a potrafię krzyczeć). Tak właśnie sobie żyjemy od dziewięciu lat... Problemy w zasadzie są dwa: jeden to dzieci, a drugi to żona. Tak samo jak ona postępują jej brat i siostra oraz mama. Takie zachowanie to norma w jej domu. Powoli zaczynam siebie nienawidzić za to że doprowadziłem do takiej sytuacji, że mam troje dzieci w tak młodym wieku, a mam 30 lat. Teraz wiem, że zachowanie mojej żony się nie zmieni bo nawet nie chodzi na terapię. Ale jak powinienem i czy w ogóle powinienem od rodziny odejść? Co powiedzą moje dzieci po parunastu latach jak odejdę? Żona ma już syna z pierwszego małżeństwa, ale wiem że jak nie odejdę to ją po prostu... Proszę o szybką odpowiedź liczy się każda chwila... Pyton78 Pyton, chodzisz na terapię. Chyba jeszcze niezbyt długo... To nie jest stwierdzenie ani złośliwe, ani podchwytliwe - pojawiło mi się po słowach: "święty by nie wytrzymał". Bo to, że szlag Cię trafił, by nazwać rzeczy wprost - to jedno, ale by nawet po czasie uważać, że nie sama emocja, ale forma jej wyrażenia jest ok - to drugie. Cały czas Twoja przeszłość i dzieciństwo Tobą rządzą. Jednak już nie całkiem bezrefleksyjnie, sam piszesz: "tak samo jak on, podniosłem rękę". Już widzisz, że Twoje zachowanie to zachowanie "odziedziczone". Jesteś na terapii więc wiesz już, że ten spadek można odrzucić bo Ci przeszkadza, oddziela od ludzi i samego siebie. Mam nadzieję, że terapia pomoże Ci się odnaleźć w tym zamęcie z przeszłości i w tym, co teraz dzieje się w Twoim życiu. To, co mi się podoba w Twoim liście to to, że walczysz - o siebie uwolnionego z przeszłości, o swoje dzieci i o to, co one wyniosą z domu. To niezwykle cenne. Jesteś w trakcie terapii, świadomie się na nią zdecydowałeś, a to wielka sprawa. Gratuluję. Może warto żebyście już, albo za chwilę, razem pojawili się u Twojego terapeuty? A może do kogoś innego moglibyście chodzić na wspólną terapię? Tylko jak do tego doprowadzić? Jeżeli chcesz spróbować ratować ten związek, poproś o to żonę. Nie wiem jak bardzo i czy w ogóle jesteś świadom, że chcesz z nią dalej być (lub nie). Pytasz: zostać czy odejść? Nie odpowiem Ci na tak postawione pytanie. Mogę Ci natomiast zadać kolejne do tej kolekcji trudnych pytań - masz stuprocentową pewność, że na sto procent chcesz odejść? Że nic, absolutnie nic Cię nie trzyma? Jeżeli na "nie" jest chociaż tylko pół procenta, i nawet nie wiesz dlaczego czujesz, że coś Cię w tym układzie trzyma, to może warto sprawdzić, co się w tym ułamku kryje? Może potencjał kolejnych paru procent? Nie wiem, ale Ty też nie wiesz, a chcesz podjąć ważną, jak sam wiesz, decyzję. Jeżeli żonę poprosisz o podjęcie próby "ratowania Waszego związku" bez asekuracyjnego pancerza pt. " nie myśl, że mi na tym zależy" wtedy odkrywasz się przed nią ze swoimi uczuciami. Nawet, jeżeli te uczucia to tylko nadzieja, że może być tak, jak kiedyś było. Wtedy dajesz sobie, Wam i waszym dzieciom, szanse. Co masz do stracenia? Czy może być jeszcze gorzej? Pewnie może, ale czy tego chcesz? Twoja żona jest DDA. Ty też. Sam wiesz, jak wiele bólu i złości musi w sobie pomieścić dziecko w takiej rodzinie, by móc w niej żyć i przetrwać. Ty dojrzałeś do zmiany, do skonfrontowania się z przeszłością. Twoja żona być może jeszcze nie. Ale macie dzieci (w sumie czworo dzieci zależy do tego, co się między Wami dzieje). Spróbuj więc dać żonie to, co spowoduje, że pozwoli sobie na uczucia inne niż tylko złość, bez obawy, że ją z tym odrzucisz. Jak to zrobić? Tu będzie banalnie - zaryzykuj i jeśli to prawda, to powiedz, że Ci zależy na tym związku. Jeśli będziesz odważny to dodaj, że także na niej i Waszej rodzinie. Spróbuj. Masz 30 lat i dobrze Ci będzie ze sobą za parę lat jeśli będziesz miał świadomość, że próbowałeś. Mam nadzieję, że Tobie, że Wam, się uda. Powodzenia! J Masz problem? Napisz do naszego eksperta! Odpowiedz w tym temacie Dodaj nowy temat Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 2 z 3 Rekomendowane odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Aniu wspolczuje Ci z calego tez jak inne dziewczyny mam tate Ci z punktu widzenia dziecka:mam ogromny zal do mojej mamy, ze nie zostawila go i nie wyprowadzila sie z nami(dziecmi).Wlasnie przez niego popelnilam w życiu. najgorszy blad-wyszlam za maz za czlowieka ktorego nie kochalam aby tylko odejsc z domu w ktorym wiecznie bieda alkohol i ulozylam sobie zycie jestem mama dopiero w piatek od niego odeszla...ale wiem ze wroci bo to chora do dzis nie moge pozbierac sie z Cie nie funduj takiego zycia i traumy dla swojej cieplutko i zycze Ci duzo sily i wytrzymalosci. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tu też znaczenie ma na jakim etapie on jest, czy da się go wyciągnąć z tego, czy już nie ma szans. Bo jak nie ma szans to pakuj manatki i spierdzielaj, dumę schowaj do kieszeni, bo życie zmarnowane będzie. Kochasz czy nie kochasz to zawsze się rozstanie chyba odbija na nas.. Ważne czy Ty chcesz mu pomóc. Bo uważam, że my nie znając Waszej sytuacji nie mamy co pisać - zostaw go. Bo to nie o to czasem chodzi. Podejmij tylko mądrą decyzję i bądź twarda w swoich postanowieniach a dasz sobie radę! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź A ja sie zastanawiam co to za terapeuta ktory nie zauwaza problemu... Jeszcze nie slyszalam by jakikolwiek terapeuta powiedzial swojemu pacjentowi ze panuje nad sytuacja..... Moze warto pomyslec nad zmiana terapeuty na poczatek... Zycze powodzenia wiem ze ciezej Ci chociaby dlatego ze jestes w obcym kraju moze warto tez poszukac jakiejs instytucji ktora pomaga kobietom.... Cytuj Trzy serca, jeden rytm Kjære Gud, hvis du ikke kan gjøre meg tynn.... så vær så snill å gjør mine venner tykkere:na: Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź na pytanie czy kocham... Tak nadal go kocham ale to w moim przypadku nie znaczy ze nie odejde. Jedno jest wazne i dowiedzialam sie odwas o KONSEKWENCJACH ktore poniesiemy wszyscy cokolwiek bym nie zrobila. Trudno mi napisac na jakim etapie jest J. nie ma zaskokow alkoholowych takich ze ciagnie sie to tygodniami, nie ma awantury jesli ja nie wydre buzi tylko On idzie spac. Ja krzycze chyba z bezradnosci sama nie wiem po co bo bardziej go dobija jak ja nic nie powiem... Nigdy nie podniusl na mnie reki chociaz bywalo ze prowokowalam go do tego i to bardzo... On jest bardzo spokojny i opanowany do mnie i dziecka ale szlak mnie trafia jak pijany idzie z Julia rozmawiac, tuli ja z ta hara w mordzie... wtedy jest po prostu obrzydliwy. Sa takie miesiace ze przychodzi do domu wykapie sie, zje i otworzy sobie piwo naleje do szklanki jak czlowiek wypije i chcby mial jeszcze jedno w lodowce to go nie ruszy do nastepnego dnia albo i dluzej. Wino lezy w barku czy inny alkohol i tez nie tknie ale przyjdzie taki dzien ze przez dwa dni chodzi i wszystko wypije. Przez takie dni wlasnie nie kupuje alkoholu, jak juz cos jest tojakies tam prezenty. Co wazne On jak nie m co wypic to tez zawinie sie i idzie spac nie lazi po barach czy nie leci do nocnego a jest taka mozliwosc. Nie wiem jak oceniac etap alkoholizmu u niego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ma-mmiA ja sie zastanawiam co to za terapeuta ktory nie zauwaza problemu... Jeszcze nie slyszalam by jakikolwiek terapeuta powiedzial swojemu pacjentowi ze panuje nad sytuacja..... Moze warto pomyslec nad zmiana terapeuty na poczatek... Zycze powodzenia wiem ze ciezej Ci chociaby dlatego ze jestes w obcym kraju moze warto tez poszukac jakiejs instytucji ktora pomaga kobietom....w tym problem ze lekarz nie widzi powodu by dac mu leki, terapia grupowa nie wchodzi w gre bo On slabo mowi po angielsku jedynie dla mnie jest mozliwosc jakas grupa wsparcia. Kurcze musze popytac o jakiegos innego specjaliste. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Szkoda, że ta terapia nie wypali, a czy jest sens leczyć farmakologicznie?? Wiesz, jak nie będzie chciał to nie będzie brał leków, zaszyć się jest łatwo, ale też łatwo przepić wszywkę. Mój ojciec przynajmniej przepił wszystkie, a zaszywał się raz na jakieś dwa lata. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź _Alfa_Szkoda, że ta terapia nie wypali, a czy jest sens leczyć farmakologicznie?? Wiesz, jak nie będzie chciał to nie będzie brał leków, zaszyć się jest łatwo, ale też łatwo przepić wszywkę. Mój ojciec przynajmniej przepił wszystkie, a zaszywał się raz na jakieś dwa co On nie jest na takim etapie by brac leki albo sie zaszc i probowac pic. U niego strach bardziej przemawia On jak dziecko cos boli i panika w oczach. Jak pije przez 3 dni i zaczyna sie zle czuc to zaraz zapomina o alkoholu, lepiej sie odzywia i papierosy ogranicza. U niego jest tak dla chcacego nic trudnego... tylko ze trzeba chciac... Sadze ze u niego najlepsza jest terapia wstrzasowa. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Najgorsze jest to, że alkohol jest dla ludzi, ale kurcze - nie można przesadzać, tym bardziej dorosły facet mający dziecko.. Cięzko z takimi.. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź _Alfa_Najgorsze jest to, że alkohol jest dla ludzi, ale kurcze - nie można przesadzać, tym bardziej dorosły facet mający dziecko.. Cięzko z takimi..ciezko sie rozmawia o takich problemach jeszcze ciezej zrozumiec dana osobe i znia zyc :( Najgorsze jest to ze to tak cholernie boli... Ja tez lubie napic sie drinka, lampke wina czy piwa (grzane) i tez uwazam ze wszustko jest dla ludzi ale bez przesady dorosly czlowiek majacy rodzine powinien byc troche odpowiedzialny. Rozmawialam z tata i powiedzialam jak sprawa stoi... nie zamierzam ukrywac tej sprawy... jakakolwiek decyzje beda wspierac mnie, dziecko i J. wszyscy razem bedziemy starac siemu pomoc ale on musi sie zadeklarowac sam ze chce tej pomocy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź anna_:)widzicie i tu jest pies pogrzebany... On do tej pory chodzil do specjalisty bez problemow, sam pilnowal wizyt sam mi przypominal o wszystkim tylko ze On sie gubi... nagadali mu ze moze sie nauczyc pic okazjonalnie a On sie chce na sile tego trzymac... jak nie pije to kupujesobie piwo bezalkoholowe i nie ma problemu. Ale od 2 lat jak zacznie to 2 dni mam z glowy... szybko sie sam stawia na nogi ale te dwa - trzy dni w miesiacu mnie rozbijaja nie moge na niego liczyc a o zaufaniu nie ma mowy. Jak jade do szkoly to biegam do kumpeli by na Julie zerknela bo jak piszecie o tragedie nie trzeba sie prosic sama przylezie :(Przepraszam Cię słońce, ale to jakiś stek bzdur z tym piciem okazjonalnym, nie wiem co to za specjalista, ale chyba specjalność przez internet zdobył, co za debil???!!! żyłam w jednym domu z alkoholikiem (mój tata) i wiem że alkoholik nie ma prawa tknąć ani grama alkoholu, nawet okazjonalnie. Mój ojciec potrafił nie pić parę miesięcy, ale potem wystarczyła chwila, jakaś impreza i wpadał w ciągi. Nie robił awantur, nie był agresywny, ale ściskało nam się serce, że stacza się na dno. Kłamał, kombinował, chował alkohol, prowadził samochód po pijaku, aż w końcu w jednym z tych ciągów odebrał sobie życie. Cudowny, bardzo inteligentny człowiek, a "okazjonalne" picie skończyło się tragedią. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Czekoladki z alkoholem nie może zjeść, no niczego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Świeżaczku cos w tym jest. Od zawsze mówi się, że alkoholikowi nie wolno pic alkoholu i że pozostaje nim do końca życia. To przykre co dotknęło Waszą rodzinkę, taka smierć też ja psychologiem, terapeutą czy jakims innym specem nie jestem. Moge tylko własną opinię tutaj wyrazić. "łatwo" jest odejść i pozbyć się problemu w postaci pijącego męża i ojca, trudniej stawić temu czoła. Łatwiej nam od problemów jakichkolwiek uciekać. Ale jesteśmy dorosłymi ludźmi, jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale i za naszych partnerów, za nasze dzieci, za naszą miłość, za wszystko co tworzymy. Chyba potrzebujecie zmianty terapeuty na jakiegoś mądrzejszego. Picie okazjonalne w przypadku osób uzależnionych nie wchodzi w grę. To tak jakby narkomanowi pozwiolic okazjonalnie zajarać czy się naćpać. Organizm alkoholika jest podatny na najmniejszą ilość ważne jest przestrzeganie okreslonych zasad, dotrzymywanie obietnic, że jak się napije ma się wyprowadzić. Najwazniejsza w tym wszytskim jest miłość. Z tej miłości, która między Wami jest, postaraj się znaleźć innego człowieka, który Wam pomoże. Mam nadziejję, że Wasze życie się pięknie ułoży. Zawalcz jeszcze raz! Skoro Twojemu brakuje sił i motywacji pomóż mu je znaleźć. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź tez mam takie zdanie ja piszecie powyzej ale pisze to co sama uslyszalam od specjalisty :( Ciezko sie pisze jak sie nie wie co napisac... J. kiedys klamal i krecil ale od dluzszego czasu mowi chocby najgorsza prawde, wchodzi do domu i mowi ze pil piwo lub dwa... Wiec przynajmniej nauczyl sie mowic prawde, smutna i strasznie bolaca ale prawde. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wiesz, czasem lepiej usłyszeć najgorszą prawdę. A doktorek to konował, warto poszukać innego Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Napisz prosze, czy On zauważ ten problem? czy sam nazwya siebie alkoholikiem i wierzy w to co mówi? czy mówi, żeby mówić?Pytam, bo mój Ojciec alkoholikiem nigdy siebie nie nazwał w sposób świadomy. Raz Mu się zdarzyło użyć sformułowania "Ty mnie uważasz za alkoholika i dla Ciebie nim jestem, a wg mnie nie robię nic złego". Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Mój ojciec nauczył się tak o sobie mówić na długo zanim przestał pić. Też się nie awanturował, ale tak jak Świeżak pisze - najgorzej jest patrzeć na to jak bliska nam osoba się stacza. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź anna ja Cię doskonale rozumiem, bo sama nie potrafiłabym odejść, wyrzuty sumienia by mnie chyba zabiły. Ale opadają mi ręce na tych "specjalistów". Człowiek nieraz długą drogę musi przejść, aby bliską osobę do specjalisty wysłać, a często trafia na zwykłego patałacha, który zamiast pomóc, tak jak w Twoim przypadku tylko bardziej szkodzi. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ITruth On wie ze ma problem i mowi o tym glosno, nie ukrywa sie. Jak zaskoczy to sie przyznaje . Do specjalisty chodzi chetnie, z osobami ktore staraja sie mu pomoc chetnie rozmawia, slucha i stara sie trzymac planu ale nie zawsze mu to wychodzi. Nie zawsze tak bylo, jak bylam w ciazy to po pil calymi tygodniami i nie widzial problemu, twierdzil ze sama wymyslam ze odbija mi od hormonow... Ale po narodzinach Juli bardzo sie zmienil, zobaczyl ze jednak jest cos nie tak i starasie cos z tym robic ale mu nieidzie wlasnie przez takich specjalistow jak nasz (picie okazjonalne... tez mi cos ) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Anna według mnie jest na bardzo dobrej drodze, skoro zdaje sobie sprawę z problemu i zrobił tak duży krok, olbrzymi, po urodzeniu córci. Wierzę, że Wam się uda, nie poddawaj się. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź ŚwieżakAnna według mnie jest na bardzo dobrej drodze, skoro zdaje sobie sprawę z problemu i zrobił tak duży krok, olbrzymi, po urodzeniu córci. Wierzę, że Wam się uda, nie poddawaj za ta opinie, tylko ze to tak bardzo ciezko i czesto brak sily... i wlasnie kiedy brakuje sily pragne go kopnac w dupsko i odejsc... latwo jest odejsc... terapia wstrzasowa mogla by wiele zdzialac. Tak czy inaczej bedziemy razem walczyc ale zabezpieczyc sie musze na wrazie "w". Skladam cv i szukam pracy takiej bym nie musiala szukac niani dla dziecka i zrezygnowac ze szkoly. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Anna bardzo rozsądnie. A jak trudno...wiem - przez całe życie będę pamiętać, jak każda z nas. Cytuj :angel_star:Wiem, że jesteś tam Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie . Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź hej, rownież wspołczuję ci, ale faktycznie musisz podjac radykalne kroki.. nie możesz, mu pokazac, ze tylko go straszysz, że odejdziesz, lub, coś, jesli czymś go straszysz to rob to konsekwentnie, nie zgotuj dziecku życia z alkoholikiem i samej sobie. Moj ojciec tez jest alkoholikiem przez 17 lat patrzyłam jak bił moją mamę, znęcał się nade mną i siostrą psychicznie, bałam się do domu wracać. to był i jest dla mnie koszmar do dziś, mam w mim sercu taką nienawiść do niego, że czasem malutka błachostka wyprowadza mnie tak z rownowagi, że hej. poza tym, mam żal do całego świata, żal do wszystkich, popełniam w życiu takie błedy nieraz i wiem że to przez to bo jestem do wielu rzeczy nastawiona z automatu negatywnie, nie zgotuj tego sowjemu dziecku, naprawde, nie zycze nikomu zeby zył z takim cięzarem emocjonalnym jak ja.. dla mnie samej to jest koszmar... chodziłam na terapię DDA ale to nie do konca działa.. teraz oczekuję swojego dziecka i nigdy przenigdy nie zgotuję mu takiego horroru co ja przeżyłam.. życzę ci dużej odwagi i powodzenia, i pamiętaj dobro dziecka jest najważniejsze! :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Współczuję sytuacji... Nie wiedziałam że aż tak dużo osób ma kontakt z problemem alkoholowym. Moja siostra również ma męża który nadużywa alkoholu. Tylko ona jest współuzależniona. Tzn ona nie pije ale psychicznie jest od niego uzależniona, kryje przed rodziną, patrzą na to dzieci i też nikomu nic nie mówią, jakby co to w tajemnicy. Są kłótnie, on pije prawie codziennie, brakuje tam pieniędzy, ale zamiast proszku do prania musi byc piwo i papierosy. Próbowałam z siostrą porozmawiać, ale ona zwala winę na naszą mamę (że niby mąż jest zestresowany mieszkaniem u teściów), rozdrażniona kończy rozmowę. Sama nie pracuje, bo boi się dzieci z mężem zostawić. A wystarczyłoby tylko słowo- ona mieszka u rodziców, ale jak pisałam ona chyba przyzwyczaiła się do problemu. Moi rodzice też za bardzo nie potrafią jej pomóc, tutaj jest chyba syndrom kopciuszka- dobry tata, który patrzy, widzi, ale nic nie mówi. Boja się że jak zięcia wyrzucą z domu, to ona pójdzie za nim, a tak to chociaż czasami wnuki nakarmią. Anna- dobrze że Ty widzisz problem i chcesz z tym walczyć. Wiadomo szkoda związku, ultimatum dobra sprawa, ja chyba tak bym zrobiła. Swoje też przeszłam- pierwszy teść był alkoholikiem, zresztą w tamtej rodzinie był ogólnie taki problem. Wtedy nie miałam takiej siły i rozumu. Teraz bym powiedziała- nie chcę tak żyć. Cytuj ]Tekst linka[/url][/url]]Tekst linka[/url]]Tekst linka[/url][url=[url= Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość anna_:) Zgłoś odpowiedź agnieszka78k Twoja siostra boi sie ze bedzie sama ten strach tak bardzo ja przeraza ze woli tkwic w beznadziejnej sytuacji niz zrobic cokolwek. Takich ludzi jak Twoja siostra jest bardzo duzo i dostrzegaja swoje bledy po latach jak dzieci im dorastaja i maja gleboki nie wybaczalny zal do rodzicow ze nic z tym nie zrobili :( Smutne... najbardziej szkoda dzieci. Rodzice boja sie wywalic faceta z domu przez wnuczki by im sie krzywda nie stala ale i tak sie dzieje i to bardzo wielka... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 3 Dalej Strona 2 z 3 Statystyki użytkowników 28594 Użytkowników 2074 Najwięcej online Kto jest online? 0 użytkowników, 0 anonimowych, 215 gości (Zobacz pełną listę) Brak zarejestrowanych użytkowników online Najnowsze Najpopularniejsze Najczęściej czytane

żyć z alkoholikiem czy odejsc